Nie cierpię chodzić na plac zabaw. Na plac zabaw i na spacery. Nic na to nie poradzę - nie lubię i już. A że kilka ostatnich weekend-ów było pięknych i żal było trzymać dzieciaki w domu, to się poświęciłam. Aby osłodzić sobie trochę to cierpienie, zabierałam robótkę z gatunku "torebkowych" (wzór dzięki uprzejmości Hani).
Na razie jest tyle. Coś jeszcze będzie, ale koncepcja wersji ostatecznej dopiero mi się kluje, więc na finał trzeba jeszcze trochę poczekać.
Pozdrawiam cieplutko :-)
Pozdrawiam cieplutko :-)