Wracam do Was po zawirowaniach ze stroną chińskiej wyszukiwarki, która ładowała się w miejsce mojego bloga i chwilowym ogłupieniu na widok chińskich ornamentów zamiast bardziej przyjaznych mi literek.
Moja pilna uczennica nie dawała wytchnienia i życzyła sobie kolejnych lekcji haftu krzyżykowego. Krok drugi haft prościutki, ale za to kilka kolorów, zatem trzeba poćwiczyć rozpoczynanie i zakańczanie nitki. Krok trzeci, to już nie byle jaki wzorek na szybcika skomponowany przez mamę, ale korzystanie ze schematu zamieszczonego w gazecie (czytanie wzoru) i - jak widać - kontury (backstitch'e).
Moja pilna uczennica nie dawała wytchnienia i życzyła sobie kolejnych lekcji haftu krzyżykowego. Krok drugi haft prościutki, ale za to kilka kolorów, zatem trzeba poćwiczyć rozpoczynanie i zakańczanie nitki. Krok trzeci, to już nie byle jaki wzorek na szybcika skomponowany przez mamę, ale korzystanie ze schematu zamieszczonego w gazecie (czytanie wzoru) i - jak widać - kontury (backstitch'e).
Problem polega na tym, że Hanka (jak to dziecko) szybko zapomina, jak rozpoczynać i zakańczać nitkę. Trzeba też siedzieć koło niej i przy każdym wkłuciu igły w materiał odpowiadać na pytanie: "Czy dobrze?". Jak opuściłam posterunek, to po 10 minutach i okrzyku "Mamo! Pomóż!" musiałam rozplątać niezłą gmatwaninę nitek ;-) Jak widać, haft krzyżykowy nie jest taki prosty, jak mi się wydawało ;-) Następne lekcje będą, bo dziecko chyba ciąg złapało ;-)